Triumf Wisłoki Dębica nad Świdniczanką Świdnik na domowym boisku
Zawodnicy Wisłoki Dębica odnieśli zwycięstwo na własnym terenie, pokonując drużynę Świdniczanki Świdnik 2:0. Jednak przed osiągnięciem przewagi, Wisłoka mogła utracić nawet trzy bramki. Nowicjusz ligi pierwszy raz zaczął zagrażać w 6 minucie, kiedy po rzucie rożnym pod bramką dębiczan powstało duże zamieszanie. Strzał zespołu gości jednak nie przyniósł rezultatu dzięki interwencji Filipa Kramarza.
W 8 minucie Wisłoka miała dwukrotny powód do radości. Michał Paluch uderzył w słupek, a próba poprawki Dawida Wójcika również skończyła się na słupku bramki. Pilnujący bramki Kramarz uporał się z odbijającą piłką. Niedługo potem Paluch znów znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz nie udało mu się zdobyć bramki.
Odpowiedzią Wisłoki na te wydarzenia był rzut wolny. Damian Łanucha skierował piłkę w pole karne, gdzie Krzysztof Zawiślak głową przeniósł ją do siatki. Goście próbowali zrównać wynik, tworząc dwie solidne okazje, ale w obu przypadkach doskonale zaprezentował się Kramarz. Wisłoka natomiast wyprowadziła skuteczny kontratak pod koniec pierwszej połowy. W 45 minucie Łanucha uderzył piłkę w poprzeczkę, a chwilę później zmusił Pawła Sochę do odbicia piłki za linię końcową.
Po rzucie rożnym goście usunęli piłkę z pola karnego, trafiając jednak prosto pod nogi Kacpra Maika. Ten odpalił piłkę z ponad 20 metrów na bramkę rywali i ustalił końcowy wynik. Ciekawostką jest, że było to drugie zwycięstwo Wisłoki przed lokalną publicznością i oba miały miejsce przeciwko drużynom ze Świdnika.
Bartosz Zołotar, trener Wisłoki, skomentował mecz następująco: „Niektóre spotkania były pechowe, lecz dziś szczęście i Filip Kramarz uratowały nas przed porażką. Mieliśmy do czynienia z naprawdę dobrym zespołem, który umie grać piłkarsko. Ze względu na braki kadrowe mieliśmy ograniczone możliwości zmian”.