Spadek częstotliwości kursów autobusów i trolejbusów w Lublinie mimo "wielkiej rewolucji komunikacyjnej"
Długo oczekiwane zmiany w transporcie publicznym Lublina, określane jako „wielka rewolucja w miejskiej komunikacji”, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Autobusy i trolejbusy na ulicach tego miasta pojawiają się znacznie rzadziej niż kilka lat temu. Pasażerowie, niezadowoleni z nowych rozwiązań, doszli do wniosku, że składanie skarg nie przynosi żadnych korzyści. Nie ma szans na poprawę sytuacji, chyba że Miejski Przedsiębiorstwo Komunikacyjne (MPK) zdobędzie więcej kierowców.
Według przedstawicieli władz miejskich, stan rzeczy jest dobry, a nawet lepszy niż kiedykolwiek wcześniej. Monika Fisz, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego poinformowała, że w listopadzie procent niewykonanych wozokilometrów przez MPK Lublin wyniósł zaledwie 0,44%. W przypadku jednego z dwóch prywatnych przewoźników – Lubelskich Linii Autobusowych – wskaźnik ten wyniósł 0,29%, a u drugiego przewoźnika prywatnego – Irex – 1,1%. Fisz podkreśliła, że tak niewielki odsetek niezrealizowanych kursów świadczy o stabilności usługi przewozowej.
Te dane stanowią znaczącą poprawę w porównaniu do września, kiedy wprowadzano ostatni etap tzw. „komunikacyjnej rewolucji”. Ten starannie przygotowany przez wiele miesięcy i stopniowo wdrażany plan okazał się jednak totalnym fiaskiem. Autobusy i trolejbusy odnotowywały duże opóźnienia albo wcale nie docierały na przystanki. Pasażerowie byli głęboko rozczarowani, liczyli bowiem, że po letnim okresie cięć we wrześniu liczba kursów zwiększy się. Obecnie normą jest kurs co 20 minut, podczas gdy jeszcze pięć lat temu na niektórych liniach autobusy jeździły co 9 minut. Poza godzinami szczytu i w weekendy wyjazd z osiedla może być trudny, bo autobusy kursują co godzinę. Warto dodać, że we wrześniu MPK Lublin nie zdołało zrealizować aż 3,5% zamówionych kursów.